W poprzednim artykule „Rolnicza dwunastka kontra Wybory dla zwierząt”
https://rolnikocenia.pl/rolnicza-dwunastka-kontra-wybory-dla-zwierzat/
przedstawiliśmy pełen zakres postulatów przedstawionych przez organizacje rolnicze i opowiadające się za dobrem zwierząt.
Dziś napiszemy o co tak naprawdę chodzi w tej całej awanturze o „niszczeniu polskiego rolnictwa”.
Otóż politykom koalicji obecnie jeszcze rządzącej nie chodzi bynajmniej o dobro polskich rolników tylko o utrzymanie się „na stołkach”. Znamienne, że tak ważnych dla rolnictwa spraw nie poruszano na forum TVP przed wyborami, kiedy PiS było przekonane o swojej wygranej. Dopiero teraz, kiedy okazało się, że Prawo i Sprawiedliwość nie ma zdolności koalicyjnej, bo przez ostatnie lata zraziło do siebie wszystkich polityków polskiej sceny, przypomniało sobie o trosce o rolników.
Warto przyjrzeć się choćby pokrótce, postulatom zawartym w obu dokumentach. W „Rolniczej dwunastce” mamy zestaw postulatów niewątpliwie korzystnych dla gospodarstw. Ot choćby sprawa długoterminowych kredytów, czy zwiększenie nakładów na badania naukowe oraz na rozwój szkolnictwa w sektorze rolno – spożywczym. Są też konkretne pytania o kwestie ograniczania produkcji zwierzęcej czy o stosunek do rytualnego zabijania zwierząt.
Są także poruszane kwestie budynków gospodarczych – na pierwszy rzut oka rozwiązania bardzo korzystne dla rolników. Ale nawet sam były minister rolnictwa z PiS-u – Jan Krzysztof Ardanowski krytykuje pomysł budowy budynków bez zezwolenia, zwracając uwagę na ryzyko katastrof budowlanych.
Drugi dokument jest – mówiąc krótko – poświęcony ochronie zwierząt. Widać tu troskę o dobro naszych „mniejszych braci”. Jest mowa o zakazie chowu klatkowego, o zakazie sprzedaży w sklepach żywych ryb, czy chowu zwierząt futerkowych. Jest też kwestia wpływu dużych ferm przemysłowych na dobrostan zwierząt i na środowisko naturalne.
Jest także wprost wyrażony postulat ograniczenia produkcji zwierzęcej na rzecz produkcji roślinnej. Widać też niestety, nieznajomość sensu pewnych regulacji, pozornie niekorzystnych dla zwierząt. Najlepiej prezentuje to zdjęcie lochy siedzącej w klatce i karmiącej młode. Każdy rolnik wie, że chodzi o to by maciora nie przygniotła prosiąt ale dla laika wygląda to na więzienie zwierząt i sprawianie im cierpienia.
Interesujące jest, że w dyskusji poświęconej przedstawieniu obu koncepcji, jako dowód na to, że opozycja chce likwidacji rolnictwa prezentowano na przykład zakaz sprzedaży żywych ryb w sklepach. Naprawdę nie sposób zrozumieć jak na podstawie tego postulatu można wysnuć wniosek o zakazie hodowli zwierząt?! W tym punkcie widać zwykłą ludzką wrażliwość na niepotrzebne cierpienie zwierząt.
Za to w żaden sposób w dyskusji nie poruszano konkretnego zapisu o zakazie chowu zwierząt futerkowych! Jak myślicie, dlaczego? Ano dlatego, że swego czasu PiS zaprezentowało „Piątkę dla zwierząt”, zwaną „piątką Kaczynskiego”. I w tej „piątce” jeden z postulatów dotyczył zakazu hodowli zwierząt futerkowych. A więc „piątka Kaczyńskiego” prezentowała w tej sprawie dokładnie takie same stanowisko jak dokument „Wybory dla zwierząt”.
To chyba jest najbardziej wymowny dowód na to, że w dyskusji rozpętanej przez PiS w TVP nie chodzi o dobro rolników a o politykę!
Zamiast pogodzić się z przegraną i oddać rządy, jak powinno to mieć miejsce w normalnym demokratycznym państwie, PiS robi wszystko by wywołać maksymalny ferment.
Z jednej strony chodzi o to by przedstawić dzisiejszą opozycję jako tych, którzy chcą zaszkodzić środowisku producentów rolnych. Być może rządzący liczą na jakieś protesty, na coś co może być pretekstem do zakwestionowania wyniku wyborów?
Z drugiej strony chodzi o to by partie demokratycznej opozycji pokłócić ze sobą, by nie były w stanie utworzyć wspólnego rządu. Dlatego politycy zjednoczonej prawicy wykazują konkretne różnice w programach poszczególnych ugrupowań obecnej opozycji.
Tu warto byśmy zdali sobie sprawę z dwóch kwestii. Po pierwsze – na różnice programowe zwraca uwagę ugrupowanie, które jest w koalicji z partią, której minister (Ziobro) mówi o swoim premierze „miękiszon”. Po drugie – Ameryki nie odkrywają! Gdyby między opozycją nie było pewnych różnic to byłaby jedną partią.
PiS zachowuje się jak złośliwa teściowa, chcąca zniszczyć małżeństwo swojego syna. Wiadomo, że zawsze można znaleźć jakieś różnice między małżonkami ale zazwyczaj przy wzajemnym poszanowaniu nie burzy to związku. Ale kiedy „mamusia” nieustannie przypomina o różnicach to może to różnie się skończyć. I na tym bazuje PiS próbując włożyć kij w szprychy opozycji.
Jest jeszcze trzecia strona walki o to by nie dać się oderwać od „koryta”. No właśnie „Trzecia droga”! Warto wiedzieć co z tymi szlachetnymi, pełnymi ideałów politykami i zwolennikami partii rządzącej robi strach przed utratą „stołków”.
Otóż redaktor Marcin Wolski, będący jednym ze współprowadzących program „W tyle wizji”, w którym w brutalny sposób atakował między innymi Hołownię, teraz zmienił swoje nastawienie. Na spotkaniu z sympatykami prawicy raczył stwierdzić: „…Cmokajmy w pupcię Trzecią Drogę. Ponieważ to jest jedyna nasza jakakolwiek szansa, że my przeżyjemy”.
Podobnie front zmienił minister Czarnek, który jeszcze nie tak dawno temu odsądzał PSL od czci i wiary, oskarżał ich o zdradę wsi i brak patriotyzmu. Teraz twierdzi, że to tak szlachetna i wartościowa partia, że gdyby nie powstało PiS to on niechybnie wstąpiłby do PSL!
Zaprawdę, powiadam wam – jak wizja utraty żłobu zmienia ludzi!
I teraz pytanie do Was – rolników, ludzi, którzy kierują się w życiu wartościami. Dla których, jak to wyraził Pawlak w „Samych swoich” – „Słowo droższe pieniędzy”…
Czy po drodze jest Wam z ludźmi, którzy dla ochrony swoich „czterech liter” gotowi są „sprzedać własną matkę”?