W ramach manifestacji przeciwko Zielonemu Ładowi, rolnicy protestowali również przeciw coraz większej biurokracji, jaką nakładają na nich kolejne przepisy. O ile w kwestii poruszanych problemów związanych z założeniami Zielonego „Nieładu” co nieco dało się uzyskać, to jeśli chodzi o biurokrację – niewiele się zmieniło. Co prawda nacisk w tej sprawie nie był tak duży jak przy innych zagadnieniach. Być może to spowodowało, że w Brukseli pełną parą kontynuowane są prace nad wprowadzeniem kolejnego obowiązku dla gospodarzy. A konkretnie chodzi o wprowadzenie obowiązku stosowania elektronicznego rejestru zabiegów środkami ochrony roślin.
Zgodnie z zapowiedziami, od 1 stycznia 2025 r. ma obowiązywać stosowanie elektronicznego rejestru zabiegów środkami ochrony roślin. Unia Europejska chce wiedzieć, gdzie, ile i jakich środków ochrony roślin używają rolnicy. Ma to przyczynić się do lepszego i szybszego wprowadzenia ekologii na wieś!
Co prawda od wielu już lat rolnicy są zobowiązani do prowadzenia ewidencji zabiegów ochrony roślin. W tabelce muszą zamieścić informacje o: godzinie i dacie wykonania zabiegu, nazwie uprawy, powierzchni, nazwie i dawce zastosowanego pestycydu, oraz przyczynie wykonanego oprysku.
Tymczasem od 2025 roku rolnicy będą musieli wprowadzać do rejestru stosowania środków ochrony roślin dodatkowo:
♦ numer pozwolenia dla danego preparatu, nadawany w Polsce przez MRiRW podczas procedury rejestracji,
♦ numer partii,
♦ datę wyprodukowania stosowanego środka ochrony roślin,
♦ geoprzestrzenną lokalizację chronionej plantacji, według systemu zarządzania i kontroli IACS,
♦ nazwę rośliny chronionej według kodów EPPO,
♦ nazwę agrofagu według kodów EPPO (Europejskiej i Śródziemnomorskiej Organizacji Ochrony Roślin).
Dzisiaj wykonując oprysk, dajmy na to w rzepaku przeciwko słodyszkowi, piszemy w odpowiednich rubryczkach: rzepak i słodyszek. Od 2025 trzeba będzie podać odpowiednie kody. O ile przy zapisie literowym trudno pomylić nazwę szkodnika, to przy wpisywaniu kodów, jest duże prawdopodobieństwo, że nie raz i nie dwa trzeba będzie się tłumaczyć dlaczego stosowaliśmy w rzepaku oprysk przeciwko skrzypionce, albo dlaczego insektycydem próbowaliśmy w rzepaku walczyć z chwościkiem…!
Każdy przypadek zastosowania środka ochrony roślin, będzie musiał być zarejestrowany w formie elektronicznej niezwłocznie po wykonaniu zabiegu. Może to być problematyczne w okresie spiętrzonych prac polowych.
W sytuacji gdy gospodarz korzysta z pomocy doradcy, zobowiązany będzie dodatkowo do podania jego nazwiska oraz daty i treści udzielonej porady.
Wszystko to oczywiście spowoduje zwiększenie kosztów prowadzenia gospodarstwa i przede wszystkim zwiększenie ilości czasu poświęconego na kolejne bzdurne wymagania. Dużo rolników, szczególnie starszych będzie mieć duże problemy z okiełznaniem programu komputerowego. Wielu z nich daje sobie przecież radę z prowadzeniem gospodarstwa bez używania komputera.
Poza tym, „ktoś zapomniał”, że rolnicy nie zatrudniają sekretarki ani kogoś w charakterze pomocy biurowej, komu mogliby zlecić zapisywanie tych wszystkich szczegółów.
Słowem, zamiast pilnować terminów agrotechnicznych, rolnicy będą tracić czas na pilnowanie terminów wypełniania kolejnych rubryczek.
A do tego pewnie, niejednemu z gospodarzy przyjdzie tłumaczyć jakiemuś biurokracie, dlaczego chcąc zwalczyć szkodniki w konkretnej uprawie zastosował ten czy inny insektycyd, a na dodatek jeszcze udowodnić, że zaobserwował odpowiednią liczbę agrofagów uzasadniających wykonanie zabiegu
A wszystko zaczęło się na początku czerwca 2022, kiedy to przedstawiciele Komisji Europejskiej, Rady UE i Parlamentu Europejskiego uzgodnili, że państwa członkowskie będą gromadzić dane dotyczące stosowania pestycydów w swoich krajach. W 2026 roku ma powstać pierwszy rejestr zużycia środków ochrony roślin, który zgodnie z planem ma być opublikowany w 2028r.
Dokumentowanie stosowania środków ochrony roślin jest związane z programem ograniczenia zużycia pestycydów (jak mówił lewicowy eurodeputowany Petros Kokkalis – bez zgromadzonych danych, nie można prowadzić polityki zrównoważonego rolnictwa). Jak wiadomo, w wyniku protestów rolniczych KE zrezygnowała z ograniczenia o 50% zużycia pestycydów, więc jest jakaś nadzieja, że w tej sytuacji rejestr jako niekoniecznie potrzebny, może nie być ostatecznie wprowadzony.
Ale, żeby być pewniejszym, dobrze by było, by rolnicy odpowiednio wcześniej zareagowali, dając do zrozumienia decydentom co myślą o ich pomyśle. Ewentualne protesty powinny być prowadzone pod konkretnym przesłaniem skierowanym do brukselskich biurokratów.
Na przykład:
Nie wiem co o tym myśleć ?