Trwające od wielu miesięcy rolnicze protesty, w ostatnim czasie nabierają coraz mocniejszego charakteru. Mieliśmy w ostatnim czasie do czynienia z dwiema dużymi manifestacjami w Warszawie.
O ile pierwsza była spokojna, o tyle druga zakończyła się zamieszkami. Jak podkreśla to wielu komentatorów, rozruchy na tej ostatniej były spowodowane przyłączeniem się do rolników wielu innych grup zawodowych, zorganizowanych pod szyldem NSZZ Solidarność. Jej przewodniczący już wcześniej zapowiedział przyjście „z pomocą” gospodarzom, zapowiadając, że będzie się działo. I faktycznie – działo się. Tylko czy działo się dobrze?
Czy faktycznie „bratnia pomoc” nam w czymś pomogła? Czy rzeczywiście robotnicy różnych zakładów pracy, ludzie różnych zawodów mają wspólne z nami interesy?
Czy może chodzi o coś innego niż deklarowana życzliwość i zrozumienie dla rolniczych kłopotów?
Jaki my, rolnicy, mamy wspólny interes z panem Piotrem Dudą? I co przewodniczący robotniczej solidarności tak naprawdę wie o naszych sprawach?
Dlaczego nie protestował przeciwko Zielonemu Ładowi przez poprzednie dwa lata, w czasie których ten program już obowiązywał? Dlaczego przez „ostatnie osiem lat” nie organizował demonstracji w obronie lekarzy, nauczycieli, górników, przedstawicieli innych zawodów, czy rodziców dzieci niepełnosprawnych okupujących swego czasu sejm?
Dlaczego dopiero teraz pan Duda zorientował się o co chodzi w tym całym Zielonym Ładzie? A właściwie, pytanie powinno brzmieć inaczej: Co się stało przez ostatnie trzy miesiące, że teraz Piotrowi Dudzie Zielony Ład przeszkadza, a wcześniej mu nie przeszkadzał?
Co takiego zmieniło się w Zielonym Ładzie, we Wspólnej Polityce Rolnej przez ten czas? Nic! W tym zakresie praktycznie nic się nie zmieniło poza dwoma aspektami: UE wycofała się z ograniczenia o 50% stosowania środków ochrony roślin i zrezygnowała ze sztywnego obowiązku ugorowania gruntów.
Czyli… – kiedy te przepisy, przeciwko którym między innymi protestowali rolnicy, obowiązywały – to Piotrowi Dudzie Zielony Ład się podobał i nie protestował, ale kiedy rolnicy uzyskali małe bo małe ale jednak jakieś ustępstwa ze strony Unii – to już przewodniczącemu przestał się podobać? Czy ktoś ma jeszcze jakieś wątpliwości, że przewodniczącemu Dudzie wcale nie przeszkadza Zielony Ład, tylko to, że trzy miesiące temu zmienił się rząd? To jest jedyny powód dla którego NSZZ Solidarność, jak wiadomo sympatyzująca z poprzednią władzą, postanowiła dołączyć do wiejskich protestów!
Co wspólnego mają z nami górnicy, że razem protestują? Chyba tylko to, że oni również robią w ziemi. Tyle tylko, że na dużo większych głębokościach… Zastanówmy się – co my wiemy o problemach górników? Otóż to! Bądźcie pewni, że oni wiedzą tyle samo o naszych kłopotach. Skąd więc ta „wspólnota interesów”?
Inną społecznością kibicującą protestom rolniczym są narodowcy. Gdzie tu znaleźć jakikolwiek motyw ich zainteresowań, który mógłby przyczynić się do rozwiązania naszych problemów? Możemy się od nich dużo dowiedzieć o Romanie Dmowskim, o tym dlaczego trzeba gonić z Polski Żydów i homoseksualistów ale o rolnictwie wiele z nimi nie porozmawiamy. Wiedza, że rośliny „rosną zielonym do góry”, to chyba zbyt mało, by być partnerem do poważnych rozmów o rolnictwie?
Kolejną grupą, która dołączyła do naszych protestów są myśliwi. Jakże oni nas kochają, jak rozumieją nasze postulaty, jakimi to naszymi braćmi są! Podczas przemówień myśliwi przymilali się do rolników, powołując się na zasługi w zwalczaniu ASF. A może pamiętacie jak ówczesny minister rolnictwa, Jan Krzysztof Ardanowski głośno zastanawiał się jak z m u s i ć myśliwych do większego odstrzału dzików, bo niespecjalnie ochoczo chcieli pomagać chłopom? A może zapomnieliście już, jak koła łowieckie w braterstwie i przyjaźni szacowały szkody łowieckie? Z jakim zadowoleniem przyjmowaliście ich szacunki? Skąd więc ta obopólna(?) miłość? Co takiego łączy nas z myśliwymi? Chyba to, że i my i oni hodujemy zwierzęta. Z tym, że my na własnej ziemi a oni na naszej…
Również leśnicy nas wspierają. W końcu dużo o nas wiedzą. Przecież wystarczy, że wyjdą z lasu i już widzą co dzieje się na polach. Chociaż „widzieć” nie zawsze przecież jest tożsame z „wiedzieć”. Grunt, że mamy z leśnikami coś wspólnego – wspólną miedzę!
Zdawać by się mogło, że z tych wszystkich społeczności, które tak ochoczo nas wspierają, naprawdę wspólny interes mamy z pszczelarzami. Bo przecież bez pszczół nie ma rolnictwa. A przynajmniej jego poważnej części. Ale… czy na pewno nasze interesy są aż tak bardzo zbieżne? Wszak rolnicy protestują między innymi, przeciwko ograniczeniu o połowę ilości substancji aktywnych używanych w produkcji roślinnej. Zdaje się, że zmniejszenie stosowanych ilości środków chemicznych, czy wręcz rezygnacja z niektórych s.a. to oczekiwania nikogo innego jak właśnie pszczelarzy! Również pomysł Unii Europejskiej, by zamiast zboża rolnicy sieli łąki kwietne – oględnie mówiąc niezbyt przychylnie przyjęty przez gospodarzy – jest wielce korzystny dla właścicieli tych pożytecznych owadów. Dlaczego więc udzielają nam poparcia? Dlaczego popierają postulaty sprzeczne z ich interesami?
Podczas ostatniego marszu w Warszawie (2024.03.06) w pewnym momencie padło hasło: Tusk i Kołodziejczak do dymisji! Oczywiście, zostało przyjęte z wielkim aplauzem. Tłum skandował: dymisja!, dymisja!, okraszając hasło przewodnie osobistymi dopowiedzeniami o niewybrednym charakterze.
Zważywszy na fakt, że „przez ostatnie osiem lat”, ci sami ludzie nie protestowali ani nie żądali dymisji premiera i ministra rolnictwa, można przypuszczać, że woleliby u steru władzy widzieć poprzednią ekipę. To w takim razie trzeba zadać pytanie: naprawdę tego chcecie?
Naprawdę chcecie by zamiast premiera, który jako pierwszy podnosił kwestię zagrożenia dla polskich gospodarstw ze strony importu zbóż z Ukrainy, szefem państwa był „nadpremier”, który bagatelizował sprawę i nie widział żadnego problemu? A każdego kto mówił o negatywnym wpływie ukraińskiego importu na krajowy rynek zbożowy, nazywał przedstawicielem rosyjskiej narracji?
Donald Tusk z wizytą u rolników z Oszukanej Wsi
Zamiast ministra, który jest jednym z nas, który jako jeden z pierwszych rolniczych działaczy, protestował przeciwko zalewowi Polski płodami rolnymi od naszego wschodniego sąsiada, naprawdę wolicie ministra, który twierdził, że ukraińska pszenica jest nam bardzo potrzebna?
Dzisiejsze ministerstwo rolnictwa wprost mówi, że trzeba zmienić wiele zapisów Zielonego Ładu, bo są szkodliwe dla gospodarstw, ale wy wolicie powrót czasów, gdy resort rolnictwa promował Zielony Ład, a komisarz Wojciechowski z PiS piał z zachwytu nad programem rolnym Prawa i Sprawiedliwości.
Jak myślicie, z kim szybciej dojdziecie do porozumienia – z kimś kto rozumie potrzebę zmian we Wspólnej Polityce Rolnej czy z kimś kto niekorzystne dla was zmiany wprowadzał do WPR?
Z kim znajdziecie wspólny język – z ministrem o wykształceniu rolniczym, czy z ministrem, który nie odróżnia pszenicy od żyta? Rozumiem sympatie polityczne, ale przecież chodzi o byt naszych gospodarstw! Jak lubicie tego czy innego
polityka PiS to idźcie z nim na wódkę, ale jak rozmawiacie o rolnictwie, o warunkach prowadzenia gospodarstwa – to myślcie na trzeźwo! Naprawdę nie widzicie, że te wszystkie grupy zawodowe z solidarnością robotniczą na czele, na naszych grzbietach realizują swoje cele? Im wcale nie chodzi o dobro rolników. Chcecie dowodu? Oto on! Zwróciliście uwagę na transparenty dzierżone w rękach tych, którzy dołączyli do naszych protestów? Na ich treść?
„PRAWDZIWE OBLICZE TUSKA – USŁUŻNY DLA NIEMCA POTULNY DLA RUSKA”
„MASAKRA! SZYMON MATOŁEK ZAJĄŁ MARSZAŁKA STOŁEK”
„DLA HOŁOWNI I SIENKIEWICZA JEDNA – ROTACYJNA PRYCZA”
„TUSK = ANARCHIA”,
„USUNĄĆ TFUSKA DO 12 TYGODNIA I HOŁOWNIĘ DZIEŃ PO”
Widzicie w ich treści coś związanego z rolnictwem? Jakieś odniesienie do problemów, które wyprowadziły nas na ulice? Jest tu gdzieś troska o rolnictwo? Gdzie?!!!
Porównajcie te hasła z tym co można było przeczytać na transparentach niesionych przez rolników:
„CHLEB TYLKO Z POLSKIEGO ZBOŻA”
„POLITYKA KOMISARZY RUJNUJE GOSPODARZY”
„OD MYSZY DO CESARZY WSZYSCY ŻYJĄ Z GOSPODARZY”
Widzicie różnicę, czy dalej wierzycie, że Piotr Duda zmobilizował siły, by nam pomóc, bo przejął się naszymi kłopotami? A członkowie Solidarności z zakładów pracy przyjechali do Warszawy wzruszeni naszym trudnym losem? Nie, oni przyjechali, bo pojawiła się okazja „nawrzucania Tuskowi” i to nie za darmo jak się okazało. Pod tym linkiem: https://tvn24.pl/polska/protest-rolnikow-minister-piotr-borys-zwiazkowcom-solidarnosci-oferowano-200-zlotych-za-udzial-w-manifestacji-st7809024
znajdziecie materiał mówiący o tym, że związkowcy mieli darmowy transport plus 200 zł na wyżywienie.
Jak sami dobrze wiecie, my za transport i wyżywienie musieliśmy sami zapłacić – taka różnica w czystości intencji protestowania w obronie rolników! Piotr Duda dał 24 godziny Piotrowi Borysowi na „odszczekanie pomówienia” bo inaczej sąd! Minęły kolejne z rzędu „24 godziny” i parafrazując tekst z Kubusia Puchatka – Im dalej w czas, tym słabiej Duda grozi procesem.
Drodzy rolnicy! – nie dajmy się wykorzystywać! Nie bądźmy naiwni.
Wreszcie – nie udawajmy, że nie widzimy, iż na naszych plecach różni ludzie próbują wywoływać zamieszki i burdy, realizując swoje polityczne cele.
Miejmy świadomość, że dołączenie się różnych grup interesów, w tym o czysto politycznych proweniencjach nie służy rozwiązaniu naszych problemów.
Z prostej przyczyny.
Po pierwsze – w natłoku różnych postulatów, żądań różnych środowisk – nasze postulaty stają się jednymi z wielu! A jeszcze niedawno były j e d y n y m i przedstawianymi rządzącym. Chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć, że łatwiej rządowi „ogarnąć” jeden temat niż dziesięć.
Po drugie – w tej chwili z naszych protestów zrobiło się „poruszenie ogólnonarodowe” skutkujące tym, że o ile wcześniej rządzący mieli do rozwiązania konkretny problem, o tyle teraz okazało się, że dla protestujących – sam rząd, sama koalicja jest problemem. A to usztywnia relacje i w oczywisty sposób utrudnia dojście do porozumienia.
A dodatkowo burdy wywołane przez naszych „przyjaciół w protestach” (ileż osób zwraca uwagę, że kiedy rolnicy sami protestowali – marsze były spokojne) – nie dodają nam sympatii w społeczeństwie.
Zakończę wypowiedzią jednego z internautów odnoszącego się do naszych manifestacji:
„PiS zrobił rolnikom bachora, a alimenty każe płacić Tuskowi!”