Za nami XXIII Mazowieckie Dni Rolnictwa. W tym roku impreza była połączona ze stuleciem istnienia doradztwa rolniczego w Ośrodku w Poświętnem. Z tej przyczyny, zwiedzających witały zamieszczone na ogrodzeniu Ośrodka zdjęcia, przypominające jak to „drzewiej” pracowało się w rolnictwie.
Wystawa fotografii prezentujących początki mechanizacji rolnictwa.
A wizytujących wystawę było bardzo dużo. Tradycyjnie wielkie tłumy ludzi przybyły w niedzielę. Szkoda tylko, że około godziny piętnastej przyszła burza z solidną ulewą i zakończyła imprezę.
A wystawa była jak na jubileuszową przystało wyjątkowo duża. Główny plac wystawowy podzielony był w zasadzie na dwie części. W jednej królowały maszyny, czyli to co rolnicy lubią najbardziej. Druga część była gęsto zastawiona stoiskami z krzewami i sadzonkami. Dopiero za ogrodzeniem, po obu stronach drogi wiodącej na poletka doświadczalne znalazły się miejsca, na firmy prezentujące inne dziedziny gospodarki, w ten czy inny sposób związane z rolnictwem. W tradycyjnym miejscu, po lewej stronie drogi, wzdłuż ogrodzenia wystawiali się hodowcy zwierząt.
Tak jak się przyjęło od wielu już lat, ludzi przekraczających bramę główną Ośrodka Poświętne, po lewej stronie witały stoiska z różnościami a po prawej uplasowały się stragany z produktami spożywczymi.
W odróżnieniu od wielu wystaw, na których prezentowane są maszyny, do których sensownego używania, trzeba by mieć nie gospodarstwo ale kilka wsi, tutaj była widoczna różnorodność.
Owszem, niemal każda firma miała w swoim portfolio jakiegoś olbrzyma ale prezentowała również znacznie mniejsze maszyny i urządzenia.
Wśród wystawców ciągników były duże i uznane marki jak New Holland, John Deere, Claas, Case, McCormick, Zetor, oraz mniej popularne na polskim rynku austriackie Steyry. Ale były również słabiej rozpoznawalne przez rolników ciągniki chińskiej marki Lovol, czy indyjskie Solisy. Tutaj dominowały raczej mniejsze modele, w zakresie 40 – 80 KM.
Kombajny zbożowe były reprezentowane przez trzy marki: Claas, New Holland, John Deere.
Wśród opryskiwaczy najliczniej była prezentowana czeska marka Agrio, Krukowiak i Bury. Horsh i Hardi prezentowane były tylko w jednym egzemplarzu.
Wyjątkowym opryskiwaczem był Ecorobotix, sprzęt zaprezentowany przez firmę Rolserwis. Jego końcówki opryskowe sterowane są fotokomórką.
Wystawa pokazała, że na polską wieś coraz śmielej zagląda technika satelitarna. Były bodajże cztery stoiska oferujące rolnikom systemy prowadzenia równoległego. Dla nowocześniejszych traktorów, oferowano rozwiązania z wpięciem w instalację hydrauliczną. Dla właścicieli starszych pojazdów oferowano wersję GPS z kierownicą elektryczną montowaną w miejsce fabrycznej. Ceny zestawów prowadzących sprzęt z dokładnością do 2,5 cm zazwyczaj kształtowały się w granicach 25 000 – 28 000 zł. Jedynie oferta marki John Dere była zdecydowanie droższa. Za prowadzenie ciągnika również z dokładnością 2,5 cm trzeba było zapłacić od 65 tys. (kierownica elektryczna) do około 80 tys. za system z podłączeniem do hydrauliki.
Rolnicy mogli również zapoznać się z szeroką ofertą różnego rodzaju maszyn uprawowych i siewnych (raczej dla większych gospodarstw), rozsiewaczy nawozów (różnorodność wielkości), rozrzutników obornika oraz olbrzymich przyczep do zbioru zielonki.
Jeśli ktoś spóźnił się na powrotny autobus, to mógł wrócić do domu jednym z samochodów kilku marek prezentowanych przez dealerów.