Kołodziejczak z KO. Strzał w kolano czy zręczny ruch Balazsa?

  • Dodane przez Redakcja
  • 18 sierpnia, 2023

Dwa dni temu na posiedzeniu Rady Krajowej Platformy Obywatelskiej, Donald Tusk zaskoczył świat polskiej polityki. Niespodziewanie ogłosił, że z listy Koalicji Obywatelskiej, w tegorocznych wyborach parlamentarnych wystartuje Michał Kołodziejczak.

Lider Agrounii od dłuższego czasu próbował zawrzeć koalicję wyborczą z tą czy inną partią. Na chwilę związał swój los z Porozumieniem Magdaleny Sroki, potem próbował szczęścia z PSL-em aby w ramach Trzeciej Drogi ruszyć po mandat posła ale tu stanowcze „Nie!” powiedział Szymon Hołownia. Ostatnim ugrupowaniem, z którym Kołodziejczak prowadził oficjalne rozmowy, była partia prezydenta Starachowic Marka Materka – „Nowa Demokracja TAK”.

Aż tu nagle Przewodniczący PO zaprasza na scenę pana Michała!

 

Z wielu powodów wydawało się to niemożliwe. Wszak lider Agrounii był chyba największym krytykiem Platformy. Przy czym w odróżnieniu od PiS-u, którego politycy opowiadali o Tusku niestworzone rzeczy, Kołodziejczak celnie punktował Tuska za konkretne posunięcia. Między innymi zarzucał mu zniszczenie możliwości eksportu płodów rolnych do Rosji, przez co wiele gospodarstw warzywniczych (w tym jego rodzinne) poniosło duże straty finansowe.

Jak już „popłynął” z oskarżeniami to posunął się nawet do twierdzenia, że rządy PO – PSL cofnęły Polskę o kilka wieków!

 

A teraz nagle taka wolta! Liderzy obu partii nie chcieli wprost powiedzieć kto do kogo zadzwonił, kto pierwszy wyszedł z propozycją. Dziś już wiemy, dlaczego nie chcieli o tym mówić.

Otóż jak podaje Onet, istotną rolę w tym mariażu odegrał były minister rolnictwa Artur Balazs. W szeroko rozumianym środowisku polityków dawnej (pierwszej) Solidarności jest nazywany „Szarą eminencją”. W siedzibie prowadzonej przez niego fundacji Europejski Fundusz Rozwoju Wsi Polskiej doszło do nieoficjalnych rozmów w bardzo wąskim gronie. Sam Balazs jest uznawany za człowieka potrafiącego połączyć „ogień z wodą”. Wszak to on powiązał swego czasu ze sobą: PiS, LPR i Samoobronę.

Dzisiaj uznał, że szkoda byłoby stracić głosy rolników popierających Agrounię, tym bardziej, że jego zdaniem jest to jedyna partia, która realnie jest w stanie odebrać PiS- owi poparcie wsi.

 

Mamy zatem realny, choć bardzo nietypowy i nieoczekiwany sojusz. Pytanie tylko co z tego wyniknie. Póki co wydaje się, że sympatycy obu partii nie są zbytnio zadowoleni z takiego rozwoju sytuacji.

Znamiennym jest, że podczas posiedzenia Rady Krajowej PO, ustawiały się kolejki chętnych chcących zrobić sobie zdjęcie z innymi zaproszonymi tego dnia, do wspólnego startu z listy Koalicji Obywatelskiej. Oblegany był Adam Bodnar, szczególnym zainteresowaniem cieszył się Bogusław Wołoszański, natomiast chętnych do wspólnej fotografii z Kołodziejczakiem raczej nie było widać.

Członkowie i sympatycy Agrounii zareagowali zdecydowanie mocniej. W sieci pojawiły się filmiki, na których rozłoszczeni gospodarze  bardzo negatywnie wypowiadają się o swoim liderze. Jedni palą kurtkę z logo Agrounii, inni wrzucają do kosza flagę związku, dodając, że tak samo do kosza swój dotychczasowy autorytet wyrzucił Michał Kołodziejczak. Padają mocne oskarżenia o zdradę rolników i polskiej wsi, padają epitety typu: oszust, Judasz…

„Dzisiaj mamy stan wyższej konieczności, a ten projekt jest nieszablonowy, ale zrobię wszystko, żeby ten projekt był wiarygodny” — broni się tymczasem lider Agrounii.

Oprócz samego lidera, który dostał „jedynkę” w Koninie, startować w wyborach ma jeszcze 7 – 8 jego współpracowników.

Przed ogłoszeniem połączenia sił, Agrounia  miała notowania na poziomie 0,25 – 1%. Czy uda się Kołodziejczakowi w tej sytuacji pozyskać choć 1 – 2%  głosów  wiejskiego elektoratu, by przynieść realną korzyść Koalicji Obywatelskiej,  czas pokaże.

Dodaj komentarz

Wymagane pola są oznaczone *