Upalna aura, brak deszczu sprawiły, że dojrzewanie upraw różnych gatunków jest wyjątkowo wyrównane.
Zapowiedź upalnego, wręcz skwarnego lipca sprawiła, że wielu rolników nie stosowało chemicznego dosuszania rzepaku. Z jednej strony opóźniło to termin jego zbioru.Z drugiej strony wiele plantacji pszenicy ozimej położonych na słabszej ziemi, nietrzymającej wody przyśpieszyło zakończenie wegetacji.
Do tego doszło jeszcze bardzo silne porażenie chorobami. To wszystko spowodowało, że w tym sezonie, długo przed normalnym terminem zbioru zbóż rośliny mają już zaschnięte liście. Przyśpieszone dojrzewanie spowodowało, że ziarno zbyt szybko przeszło z fazy mlecznej do woskowej, co skutkuje widocznym zmniejszeniem wielkości nasion.
Przy utrzymującej się wysokiej temperaturze również te kłosy, które dziś jeszcze są wypełnione w miarę dużym ziarnem, kiedy osiągną dojrzałość techniczną nie będą zachwycać plonem. Oczywiście, w tej sytuacji najsilniej zredukują plon jare pszenice i jęczmiona.
Gdzieniegdzie, ale to naprawdę sporadycznie można spotkać plantacje pszenicy ozimej i owsa, które mają jeszcze zielone liście.
Rzepaki powoli szykują się do zbioru. Na słabszych ziemiach, gdzie z braku wody dojrzewanie zaczęło się wcześniej i rośliny stopniowo kontynuowały ten proces, według niektórych rolników, żniwa mogą zacząć się jeszcze pod koniec tego tygodnia. Duże znaczenie jeśli chodzi o termin zbioru ma odmiana, to ewidentnie jest zauważalne na plantacjach.
Buraki po wejściu w fazę przyrostu korzeni zaczęły pobierać znacząco większe ilości wody. Większe opady deszczu, jakie przeszły przez Polskę kilka dni temu poprawiły kondycję upraw. Niestety, wraz z powrotem wysokich temperatur, na słabych glebach buraki ponownie zaczęły odczuwać deficyt wody.
Jedynie kukurydza na dziś wygląda dobrze. Jeśli widać kłopoty z suszą to na naprawdę wybitnie lekkiej ziemi. Większe różnice w rozwoju plantacji wydają się być bardziej wynikiem wczesnego lub późnego terminu siewu (np. po ściętym na zielonkę życie) niż przebiegiem pogody.