Protesty rolnicze. Kołodziejczak odpowiada Zełenskiemu.

Skala protestów

20 lutego 2024 r. miał miejsce kolejny dzień rolniczych protestów. Trwają one nieprzerwanie już od kilku tygodni, w różnym natężeniu. Dzisiejszy miał wymiar ogólnokrajowy. Manifestowano w ponad 200 miejscowościach. Pierwotnie na dziś był zaplanowany marsz gwiaździsty na Warszawę. Ostatecznie postanowiono zrezygnować z blokowania stolicy. Zamiast tego zorganizowano protesty w około 200 miejscach ze szczególnym uwzględnieniem przejść granicznych z Ukrainą. Tu zresztą od wielu dni trwa ciągły protest, w którym biorą udział nie tylko miejscowi gospodarze.  Z różnych części Polski przyjeżdżają na dzień, dwa zorganizowane grupy rolników, by wesprzeć swoich kolegów. Szczególnie na wschodzie kraju sytuacja ekonomiczna gospodarstw uległa znacznemu pogorszeniu wskutek importu z Ukrainy. Jak powiedział jeden z protestujących: nasza kukurydza jest po 500 zł/t a ich po 50 zł/t, to jak mamy konkurować?

Na granicy w Medyce doszło do kolejnych zamieszek. Rolnicy wysypali kukurydzę z dwóch wagonów. Zaostrzyli protest, nie przepuszczali dziś żadnych ciężarówek, setki aut stały w oczekiwaniu na wyjazd z Polski. Protesty rozpoczynały się najczęściej około godziny dziewiątej. Traktory jeździły nie tylko po drogach ale wjeżdżały również do centrów miast. W niektórych miejscach doszło do ostrzejszych form protestu.

Skandale!

Miał też miejsce pewien skandal w wykonaniu prawdopodobnie sympatyka Donalda Trumpa. Przy zjeździe z autostrady A1 w Gorzyczkach, na jednym z ciągników dało się zauważyć flagę ZSRR i plakat z postulatem skierowanym do Putina, by “zrobił porządek” z Ukrainą, Brukselą oraz z polskim rządem. Oczywiście interweniowała policja.

W innym miejscu nie przepuszczono  jadącej na sygnale karetki pogotowia. Zjazd z ronda blokował ciągnik z przyczepą. Auto musiało szukać innej drogi. Podobno traktorzysty akurat nie było w ciągniku. Tym niemniej jeśli blokuje się drogi to trzeba uwzględnić, że są pewne służby, których NIE WOLNO BLOKOWAĆ!!! I trzeba być przygotowanym  na to, że może to mieć miejsce w każdym momencie.

Główne postulaty manifestujących to:

Zamknięcie granicy z Ukrainą

Ograniczenie wymagań związanych Zielonym Ładem

Poprawa opłacalności produkcji rolnej

Oczekiwania rolników

Rolnicy twierdzą, że  poprzedni protest był ostrzeżeniem, a ten jest pokazaniem, że nie zgadzają się  na to, że póki co praktycznie niewiele się dzieje z realizacją ich postulatów. Musimy tu być, by walczyć o przeżycie, bo opłacalność jest żadna a my nie mamy oszczędności by dokładać do gospodarstwa. Podkreślają, że chętnie przystąpią do rozmów, ale chcą by były to konkretne rozmowy, z których coś dobrego wyniknie. Choć chcą złagodzenia wymagań Zielonego Ładu to największym problemem, bezpośrednio zagrażającym ich bytowi, są dostawy zboża i innych produktów rolnych z Ukrainy. Czują się oszukani przez unijnego komisarza rolnictwa Wojciechowskiego, który zapewniał, że Zielony Ład jest dla nich bardzo korzystny. Gospodarze czekają na konkretne, zgodne z ich oczekiwaniami decyzje nie tylko polskiego rządu ale i Komisji Europejskiej. Liczą, że skala protestów wywrze wrażenie na decydentach. Oczywiście, zawsze podczas rozmów przewijała się kwestia wymogów jakie w procesie produkcji muszą spełniać polscy rolnicy a do których przestrzegania nie są zobligowani ukraińscy producenci. I nie przeszkadza to nikomu z „rządzących Unią” w importowaniu z Ukrainy żywności! – dziwią się rolnicy.

Kołodziejczak kontra Zełenski

W swoim wczorajszym wystąpieniu, do tego co dzieje się na naszej wschodniej granicy odniósł się prezydent Ukrainy.Stwierdził, że to co dzieje się na granicy z Polską, nie dotyczy zboża, ale raczej polityki. „To sytuacja, która każdego dnia pokazuje erozję solidarności.

To, co dzieje się na naszej zachodniej granicy – granicy z Polską – nie może być postrzegane jako coś normalnego i zwyczajnego”.„A w pobliżu Kupiańska, niedaleko granicy z Rosją, gdzie nie ustaje ostrzał artylerii wroga, wieści z granicy z Polską brzmią po prostu jak kpina” – dodał.

Prezydentowi Zełenskiemu odpowiedział wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak. Poradził mu by ten skupił się na swojej polityce wewnętrznej na Ukrainie i na budowie sił zbrojnych. Niech powie – pytał retorycznie – czy dostał (prezydent Ukrainy – red.) choć jedną chrywnę z tego zboża, które przyjechało do Polski i przez Polskę, czy wszystko zabrali i wywieźli z Ukrainy oligarchowie.

„Jak jeszcze będzie miał problem z budową tej armii, to niech przyjedzie podstawić autobus pod galerię jakąś w Warszawie i w innym mieście. I niech zabierze, bo tutaj jego armia chodzi po sklepach u nas w Polsce. I to jest polityka” – powiedział Kołodziejczak.


Dodaj komentarz

Wymagane pola są oznaczone *