Protest rolników w powiecie płońskim

  • Dodane przez Redakcja
  • 24 stycznia, 2024

Dziś miał miejsce ogólnopolski protest rolników. Był on naszym wkładem w wielki protest farmerów w Unii Europejskiej.

Od kilku, kilkunastu dni mają miejsce manifestacje rolników między innymi w Niemczech, Francji, Litwie, Rumunii, Holandii.

Według zapowiedzi z wczorajszego dnia, miało się odbyć ponad 180 zgromadzeń. Ich liczba z każdą chwilą rosła i wedle informacji organizatorów, dziś protestowano w co najmniej 250 miejscach.

Główną przyczyną niezadowolenia rolników była ich katastrofalna sytuacja ekonomiczna. Rozwarcie nożyc jakie ma miejsce w związku z wysokimi kosztami produkcji i jednocześnie niskimi cenami płodów rolnych nigdy nie było tak duże.

Wśród postulatów na pierwsze miejsce wybijała się konieczność zapobieżenia nielegalnemu ale i legalnemu przywozowi ziarna z Ukrainy, rewizji Wspólnej Polityki Rolnej, rezygnacji z Zielonego Ładu.

Ale również podnoszone były kwestie stawki zwrotu akcyzy za paliwo rolnicze w wysokości 2 zł, wprowadzenia tzw. ustawy hiszpańskiej gwarantującej, że nikt nie może kupić od rolnika towaru po cenie niższej niż koszty jego wytworzenia, przyśpieszenia dopłat obszarowych, wyliczenia wreszcie kwot należnych za ekoschematy czy ugorowania ziemi.

W powiecie płońskim współorganizatorem protestu był pan Piotr Korycki, rolnik ze wsi Cywiny Wojskie, gm. Baboszewo. Jak stwierdził – jest to protest ostrzegawczy, mający na celu pokazanie politykom, że coś złego dzieje się na wsi i czas najwyższy podjąć stosowne działania. Zapowiedział, że jeśli rządzący się tym nie przejmą, wówczas rolnicy podejmą bardziej radykalne działania. Podziękował zgromadzonym za tak liczne przybycie, mimo stosunkowo krótkiego czasu na podjęcie decyzji.

Przed wyjazdem na trasę zgromadzeni odśpiewali hymn Polski.

Protest w Płońsku zgromadził ponad 200 ciągników. O godzinie 12.00 zaczął się spowolniony przejazd drogą DK10 w kierunku Dzierzążni, gdzie na placu stacji benzynowej nastąpił nawrót w powrotną drogę do miasta. Z planowanego dwugodzinnego przejazdu zrobił się ponad trzygodzinny.

Z rolnikami spotkali się politycy Konfederacji – Michał Urbaniak, Marek Gutowski i Marta Czech. Zapewnili zgromadzonych o swoim poparciu dla rolniczych postulatów, o potrzebie powstrzymania importu zboża z Ukrainy oraz o konieczności zmiany WPR tak by uwzględniała specyfikę konkretnych krajów i regionów a nie obowiązywała w jednakowym wydaniu dla całej wspólnoty.

O ile panowie skupili się na kwestiach rolniczych, to ich koleżanka poświęciła swoje przemówienie mieszaniu z błotem premiera Tuska. Nawet zakładając ich szczere zainteresowanie sprawami rolników, patrząc na liczebność klubu Konfederacji w sejmie, można przypuszczać, że liczyli oni, iż dzisiejsze spotkanie najwięcej korzyści przyniesie im samym.

Występujący rolnicy zwracali uwagę na trudności w konkurowaniu z rolnictwem ukraińskim.

My musimy przestrzegać wszelkich norm, wycofuje się nam kolejne substancje aktywne, nakłada różnego rodzaju obostrzenia ekologiczne – skarżyli się. Tymczasem z Ukrainy i innych państw poza unijnych przyjeżdża towar produkowany bez żadnych norm, z udziałem pestycydów dawno już u nas wycofanych!

To jaki sens jest, byśmy my przestrzegali wszelkich wymagań? – pytali rozgoryczeni.

Jednym z zabierających głos był Artur Drogosz,   młody rolnik gospodarujący na 50 hektarach ziemi we wsi Szymaki, gmina Płońsk. Podkreślił, że razem z innymi przyjechał by zaprotestować przeciwko kierunkowi w polityce rolnej, w jakim zmierza Unia Europejska.

Odniósł się do trudności w konkurowaniu polskich gospodarstw rodzinnych z wielkimi agroholdingami ukraińskimi, na dodatek nie obciążonymi koniecznością przestrzegania unijnych norm produkcji żywności.

Zwrócił uwagę na to, że niestabilne warunki gospodarowania są szczególnie niebezpieczne dla młodych rolników, którzy dopiero co organizują swoje gospodarstwa.

Policja dbała o porządek i w miarę równomierny ruch na drodze, wpuszczając między rzędy traktorów partie samochodów, tak by one również, choć niespotykanie powoli, mogły się przemieszczać. Doszło do jednej interwencji, kiedy policja wlepiła mandat rolnikowi za brak rejestracji. Farmer tłumaczył się, że „widocznie właśnie gdzieś odpadła”, choć w opinii naszych rozmówców, prawdopodobnie sam ją zdjął by pozostać anonimowym.

Zupełnie niepotrzebnie, bo „panowie w czarnych płaszczach”, w nieoznakowanych radiowozach wszystko skrupulatnie nagrywali i na pewno w razie czego nie mieliby trudności z ustaleniem właściciela konkretnego pojazdu, nawet jeśli nie miałby on tablicy rejestracyjnej.


Dodaj komentarz

Wymagane pola są oznaczone *