Dzisiejszy dzień był kolejnym, w którym rolnicy protestowali przeciwko złej koniunkturze w rolnictwie. Od wcześniejszych manifestacji niezadowolenia, te różniły się znacznie większą liczbą zgromadzeń. W całej Polsce miało miejsce niemal 600 protestów. Siłą rzeczy poszczególne wydarzenia miały zazwyczaj mniejszą liczebność, choć niekiedy w jednym miejscu było nawet 500 – 600 ciągników.
Jedną z miejscowości, w której rolnicy postanowili pokazać swój sprzeciw między innym wobec Zielonego Ładu była Góra w gminie Staroźreby, w województwie mazowieckim.
Protest rozpoczął się o godzinie ósmej i miał trwać do szesnastej. Część ciągników zablokowała rondo a pozostałe ustawiły się na drogach dojazdowych do niego. Co do zasady nie przepuszczano żadnych pojazdów ale jak to mówią „wyjątki potwierdzają regułę” – jak ktoś się ładnie uśmiechnął, to czasem udało mu się przejechać blokadę.
Miejscowych rolników wspomagali sąsiedzi z innych gmin, na przykład z gminy Baboszewo. W sumie zgromadziło się około 200 traktorów.
Policja oczywiście zorganizowała objazdy, ale mimo to niektórzy kierowcy licząc na łut szczęścia zdecydowali się podjechać pod samo rondo i w zdecydowanej większości przypadków zmuszeni byli zaczekać aż do zakończenia akcji.
Postulaty rolników niczym nie różniły się od wcześniej prezentowanych. A to dlatego, że zdaniem gospodarzy rząd praktycznie nic nie zrobił, by je zrealizować. Wczorajsze spotkanie ministra rolnictwa z farmerami również nic nie
zmieniło. Nasi rozmówcy byli wręcz zdenerwowani tym, że do stołu zaproszono „starych działaczy” typu Władysław Serafin a nie tych, którzy aktualnie organizują protesty. Podkreślali, że cały Zielony Ład jest do wyrzucenia i nie ma co dyskutować nad jakimiś jego częściowymi zmianami.
Rolnicy nie mogli zrozumieć dlaczego od nas wymaga się przestrzegania różnych wymogów bezpiecznej produkcji żywności, kiedy z Ukrainy mogą wjeżdżać na teren Unii, produkty wyprodukowane bez szanowania żadnych norm.
Zwracali też uwagę, że niesprawiedliwy jest wymóg ograniczenia o 50% stosowania nawozów czy pestycydów przez wszystkich członków UE, bo nawet jeśli taka Holandia ograniczy zużycie o połowę to i tak będzie używać ich kilka razy więcej niż Polska.
Protestujący podkreślali, że nie chcą jałmużny w postaci dopłat obszarowych czy dopłat do niskiej ceny za sprzedane zboże, ale chcą stworzenia warunków, w których mogliby produkować z zyskiem.