Ze względu na wysokie ceny maszyn, ale niekiedy również ze względu na brak czasu, jesteśmy zmuszeni skorzystać z pomocy firm usługowych.
Wbrew pozorom, nie tylko małe gospodarstwa, dla których dużym problemem byłoby zgromadzenie parku maszynowego umożliwiającego wykonanie wszelkich prac uprawowych, korzystają z firm zewnętrznych. Również bardzo duże farmy częściej decydują się na wynajem usług niż zakup specjalistycznych maszyn. W ich przypadku jest to motywowane szybkim wykonaniem danej pracy na dużym obszarze. Zamiast kupować na przykład kilka dużych siewników do buraków, do obsługi których właściciel potrzebowałby zatrudnić kilku dodatkowych operatorów, a po obsianiu pól musiałby ponosić koszty na remonty maszyn – bardziej opłaca się im wynajem sprzętu.
Przede wszystkim chodzi o szybkość wykonania usługi. W zależności od areału zasiewu buraków w danym sezonie właściciel gospodarstwa może wynająć jeden, dwa czy nawet dziesięć siewników i mieć błyskawicznie zasiane pole.
Pewien problem może się pojawić przy rozliczeniu za usługę. Fakt, iż nowoczesne maszyny mają liczniki obrobionego areału z jednej strony ułatwia obliczenie kwoty zapłaty, ale często powoduje niesnaski między usługodawcą a usługobiorcą. Wszystko przez to, że każdy sprzęt pomiarowy ma swoją dokładność. Najczęściej tolerancja waha się od -3% do +3%. Przeanalizujmy sprawę na przykładzie działki o faktycznej powierzchni 10 ha. Usługodawca wykonał siew, dajmy na to kukurydzy i widzi na komputerze powierzchnię siewu równą 10,3 ha. Ale gospodarz wcześniej zmierzył pole swoim przyrządem do mierzenia powierzchni i wyszedł mu areał 9,7 ha. Różnica wynosi 0,6 ha. Po prostu każdy przyrząd miał trzy procentową tolerancję. Tyle, że jeden na plus, a drugi na minus.
Inna kwestią jest sytuacja gdy pole ma nieregularny kształt i na poprzeczniakach powstają zakłady. Mimo postępu informatycznego większość maszyn na razie jeszcze nie do końca radzi sobie z taką sytuacją. Opryskiwacz, który ma wyłączane poszczególne rozpylacze, faktycznie bardzo dokładnie zmierzy opryskaną powierzchnię ale w przypadku sprzętu u którego wyłączane są poszczególne sekcje belki trzeba się liczyć z nadmiarowością obliczonej powierzchni. W takiej sytuacji sekcja wyłącza się dopiero wtedy, kiedy cała jej długość znajdzie się na powierzchni wcześniej opryskanej. Inaczej pozostałby pasek ziemi nie pokrytej środkiem. Dopóki sekcja się nie wyłączy opryskuje podwójnie dany obszar i a komputer podwójnie liczy powierzchnię! I znowu powstaje problem między wykonawcą usługi a gospodarzem.
Nieregularny kształt pola albo drzewa czy oczka wodne występujące na działce powodują utrudnienia w pracy. Traktorzysta musi wykonać zdecydowanie więcej manewrów i poświęcić dużo więcej czasu na wykonanie usługi niż w przypadku pola o kształcie prostokąta i bez żadnych przeszkadzających mu drzew. Wzrasta również zużycie paliwa. Wynajmujący wie, że powierzchni do obsiania było 10 hektarów i za tyle chce zapłacić, ale usługodawca też ma swoją rację. Wyższą sumę zapłaty argumentuje tym, że poświęcił znacznie więcej czasu niż na pole o regularnym kształcie. Słowem, przez ten czas, kiedy pracował na naszym polu, mógł u innego rolnika zasiać/ opryskać/ stalerzować znacznie większy areał i więcej zarobić.
Kolejną kwestią jest zużycie paliwa zależne od stopnia zwięzłości gleby. Wiadomo, że wszelkie prace narzędziem zagłębionym w ciężkiej ziemi powodują większe zużycie paliwa niż praca na lekkiej glebie. Być może, spotkaliście się z sytuacją, kiedy usługodawca zażądał większej zapłaty niż ustaliliście przez telefon, bo spalił znacznie więcej paliwa niż się spodziewał.
Jak widzicie, trochę tych rozbieżności między rolnikiem a usługodawcą jest. Jak się nie wkurzyć, kiedy traktorzysta twierdzi, że zasiał więcej pola niż jest go faktycznie? Jak dojść do porozumienia? Chyba najlepiej by było, gdyby każdy zastanowił się, jak zachowałby się, gdyby był na miejscu drugiej strony. Jeśli przypatrzymy się argumentom naszego interlokutora łatwiej go zrozumiemy i szybciej dojdziemy do porozumienia.
A jak wy podchodzicie do rozliczeń za usługi?