Przez ostatnie tygodnie ceny pszenicy w kraju utrzymywały się na w miarę niezmiennym poziomie. Trochę w górę, trochę w dół, bez żadnych wyraźnych tendencji. Znawcy rynku przeczuwając przyszły spadek cen zgodnie twierdzili, że dość stabilny, ówczesny kurs jest spowodowany tym, że trwają zbiory kukurydzy na ziarno i rolnicy nie są zainteresowani sprzedażą pszenicy.
W ostatnim tygodniu nastąpiło wyraźne załamanie cen. Złożyło się na to kilka czynników.
Po pierwsze – skończyły się zbiory kukurydzy i:
Po drugie – po wyborach, kiedy stało się jasne, że szansę na realną władzę ma Koalicja Obywatelska z Trzecią Drogą i Lewicą, zagraniczni inwestorzy łaskawiej spojrzeli na inwestycje w Polsce. To spowodowało umocnienie naszej waluty a jak wiadomo – gdy złotówka jest mocniejsza względem euro, taniej możemy importować ale też niestety, musimy taniej sprzedawać nasze produkty, w tym nasze ziarno.
Po trzecie – w ostatnich trzech miesiącach euro znacznie umocniło się wobec dolara. To sprawiło, że europejskie zboże stało się mniej konkurencyjne na światowym rynku.
Po czwarte – ceny transportu na niemieckich drogach w ostatnim czasie wyraźnie podrożały. To ma znaczenie szczególnie dla sprzedaży naszego ziarna, bo naszym najbliższym i największym rynkiem zbytu są właśnie Niemcy. Handlowcy podwyższone koszty transportu siłą rzeczy będą chcieli rekompensować niższą ceną zakupu.
Po piąte – Na rynkach światowych rosyjska pszenica skutecznie wpływa na poziom podaży. Związane z tym niskie ceny na światowych giełdach przekładają się na krajowe cenniki.
Po szóste – krajowe firmy przetwórcze, w większości mają dość duże zapasy i nie są zainteresowane większymi zakupami.
Po siódme – wysoka różnica między ceną pszenicy konsumpcyjnej a paszowej spowodowała swoisty klincz. Z jednej strony gospodarze mając świadomość małej ilości zebranego w tym roku zboża jakościowego, nie chcą sprzedawać tak tanio konsumpcji. Z drugiej strony skupy widząc tak znaczną różnicę między ziarnem pszenicy liczą na zawężenie (w dół) rozwartych nożyc cenowych. Tym bardziej, że podobno młyny „nauczyły się” robić mąkę z pszenicy „nie w pełni konsumpcyjnej” – delikatnie to nazywając.
Mając na uwadze powyższe czynniki można sądzić, że w najbliższym okresie czekają nas obniżki. O ile w przypadku pszenicy konsumpcyjnej jakimś argumentem na powstrzymanie znaczących spadków jest jej mała podaż, to jeśli chodzi o paszową, raczej nie ma szans na zatrzymanie głębszego, spadkowego trendu w przewidywalnym terminie.