
Nieciekawie (dla producentów) zaczyna się robić na rynku wieprzowiny. Rzecz dotyczy nie tylko kraju ale ma charakter znacznie szerszy, bo światowy. FAO czyli Organizacja Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa oraz Organizacja Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa Organizacji Narodów Zjednoczonych (OECD) opublikowały niedawno raport o sytuacji na światowym rynku trzody chlewnej. Możemy w nim przeczytać, że rynek wieprzowiny czekają gwałtowne zmiany.
Przede wszystkim w okresie 2024 – 2033 z najszybszym wzrostem produkcji wieprzowiny będziemy mieć do czynienia w Azji i Ameryce Łacińskiej. Z kolei Stary Kontynent będzie się w tym samym czasie borykać ze spadkiem produkcji.
Z jednej strony ma to związek z rosnącą zamożnością społeczeństw Azji i Iberoameryki – tu na wzrost zapotrzebowania w naturalny sposób odpowiadają producenci. Z drugiej strony w Europie, zataczająca coraz szersze kręgi moda na wegetarianizm przyczynia się do stopniowego, systematycznego spadku zainteresowania spożyciem mięsa.
Ale jest jeszcze – jeśli można się tak wyrazić – trzecia strona medalu. Bo o ile prognozy dotyczą dalszej przyszłości, to za rysujące się problemy ze zbytem żywca jakie możemy mieć praktycznie już teraz, odpowiada… polityka! A konkretnie chodzi o wymianę handlową między Chinami a Unią Europejską.
Otóż azjatycki gigant osiągnął w stosunkowo krótkim czasie mistrzostwo świata w produkcji samochodów elektrycznych. I wbrew powszechnej opinii o „chińszczyźnie”, nie jest to żaden szmelc, żadne badziewie, do którego strach wsiadać, ale naprawdę porządnie wykonane pojazdy.
Jakością dorównują zachodnim producentom. W zakresie rozwiązań związanych z elektrycznym napędem wyprzedzają europejskie fabryki. A w kwestii ceny są nie do pokonania! To wszystko sprawiło, że azjaci zyskali uznanie europejskich klientów, którzy coraz częściej wybierają auta produkowane w Państwie Środka.
To z kolei nie podoba się koncernom unijnym ale również i przywódcom Unii Europejskiej. Rzecz w tym, że słabnący popyt na auta produkowane w Europie to kłopot nie tylko dla firm ale również dla władz poszczególnych państw. Za spadkiem sprzedaży samochodów idzie bowiem spadek zatrudnienia, a to oznacza wzrost bezrobocia – a tym samym wzrasta obciążenie dla gospodarki danego kraju. Unia Europejska próbuje się przed tym bronić nakładając cła na chińską motoryzację. Problem w tym, że Chiny od dawna zapowiadały, że odwdzięczą się nałożeniem ceł na unijne produkty.
Po tym jak Bruksela ogłosiła wejście w życie ceł na chińskie elektryki, na rynku trzody chlewnej zrobiło się nerwowo. Wszystko dlatego, że wszyscy pamiętają, że jednym z produktów, na które Chiny w odwecie zapowiadały nałożenie ceł, była wieprzowina. Na razie odwetowe cła zostały nałożone na brandy, ale rynek już drży na samą myśl o tym, że prędzej czy później zgodnie z zapowiedziami, Chińczycy nałożą cło na trzodę chlewną. Duże europejskie giełdy, w tym niemiecka VEZG, na razie zachowały względny spokój ale na mniejszych
parkietach – na przykład na ISW – widać było nerwowość. Uczestnicy rynku spodziewają się pojawienia się w sprzedaży dużych ilości tańszego mięsa wieprzowego. W efekcie piątkowa sesja sprzed tygodnia zakończyła się brakiem
sprzedaży. Kolejne sesja, wtorkowa zakończyła się już spadkiem notowań średniej ceny o 1 eurocent. I wydaje się, że dalej będzie utrzymywać się tendencja spadkowa.
Jak obawy o odwetowe chińskie cła wpłynęły na polski rynek? Duże zakłady płacą około 8,4 do 8,6 zł za kg w klasie E (poniżej 7 zł/kg wagi żywej). Małe zakłady oferują nieco wyższe stawki, w związku z tym, że zaopatrują się one u małych producentów, których liczba systematycznie maleje. Od początku roku ubyło niemal 2,5 tysiąca stad, z czego większość to małe hodowle. W związku z tym małe ubojnie muszą się „bić” o towar, a walka odbywa się za pomocą cen. W odróżnieniu więc od dużej konkurencji, proponują dostawcom wyższe ceny – przekraczające 7 zł za kilogram wagi żywej.
Tym niemniej, nawet jeśli póki co w Polsce nie widać jeszcze wielkiego strachu, to przecież nie jesteśmy niezależni od rynku europejskiego. Jeśli tam nastąpi krach to przecież przeniesie się też na nasz parkiet. Wielcy europejscy gracze – może lepiej poinformowani?, może bardziej nerwowi ze względu na możliwość utraty wielkich pieniędzy? – drżą o to jak potoczy się konflikt o cła. Chiny są największym eksporterem unijnej wieprzowiny, z udziałem w rynku (2024 r.) na poziomie 29%, z wolumenem wynoszącym 550 000 ton. Tegoroczna wartość jest mniejsza o 13% (80 500 ton) w porównaniu z rokiem ubiegłym. Jeśli Chiny – tak jak zapowiadały, wprowadzą cło na unijną wieprzowinę, będzie problem z nadmiarem towaru na europejskim rynku, Jeśli nie uda się szybko znaleźć nowych odbiorców – a patrząc na coraz wyższą produkcję w skali świata – nie będzie to łatwe zadanie, to musimy się liczyć z potencjalnym krachem.
Świnie i elektryczne samochody – kto by pomyślał…
Może Cię zainteresować: