
Po spadku notowań rzepaku, który zaczął się wraz z początkiem żniw około 5 lipca i kontynuował trend aż do 15 lipca, sytuacja uległa diametralnej zmianie. Może nie dokładnie tak samo ale w podobny sposób zachowywały się notowania zbóż. W okolicach 12 lipca zaczął się spadek cen pszenicy zarówno paszowej jak i konsumpcyjnej, by po zaledwie kilku dniach zapoczątkować trend przeciwny. Co prawda nie tak spektakularny jak w przypadku rzepaku ale jednak. I wszystko wskazuje na to, że przynajmniej jeszcze przez chwilę wzrost będzie mieć miejsce. A potem… – jest wiele czynników decydujących o tym co będzie w potem.
W ostatni poniedziałek ceny rzepaku na Matifie zamknęły sesję na plusie. Notowania w kontrakcie na sierpień wzrosły o 7,25 euro/t do poziomu 493,75 euro/t. Było to związane z coraz liczniejszymi informacjami o niższych plonach rzepaku oraz wzroście ceny soi.
Również w Polsce firmy skupowe podniosły cenę skupu. Stawki wahają się w widełkach od 1920 do 2125 zł/t netto.
Agrii – 1950 zł/t
Ziarn – Pol – 2020 zł/t
Agro Sieć – 2050 zł/t
Chemirol 2060-2090 zł/t
Osadkowski – 2100 zł/t
W firmach przetwórczych ceną są jeszcze wyższe.
Agrolok Osiek (Ujście) – 2075 zł/t
ADM Czernin – 2080 zł/t
ZT Bogaczów – Vittera – 2105 zł/t
Komagra – 2115 zł/t
Gdyby tak chcieć jednym zdaniem wyjaśnić nagły zwrot akcji to wystarczyłoby napisać:
Wiele agencji rządowych różnych państw oraz innych think tanków zajmujących się analizą rynku rolnego, to „fachowcy” oceniający sytuację zza przysłowiowego biurka. Można powiedzieć, że jedyne twarde dane jakimi dysponują to struktura zasiewów. Reszta, czyli: stan zapasów, przewidywane spożycie, wpływ warunków meteorologicznych, kurs dolara – żeby wymienić najważniejsze czynniki, to wróżenie z fusów.
Nie raz i nie dwa można było się spotkać w mediach ze sprzecznymi informacjami o stanie zapasów.
Jedna agencja podawała wzrost w porównaniu z poprzednim sezonem, inna spadek. Do tego niektóre kraje np. Rosja, będąca przecież znaczącym eksporterem zbóż, nieraz bywała jednym wielkim znakiem zapytania. Światowe agencje otwarcie przyznawały, że nie są w stanie ustalić potencjału tamtejszego rynku.
Przewidywanie plonów na podstawie warunków meteorologicznych – ta zdaje się najbardziej ulubiona metoda wpływania na rynek – jak pokazuje praktyka jest zazwyczaj narzędziem do robienia zamieszania na giełdach a nie faktycznym wskaźnikiem ilości dostępnego ziarna. Jak pisaliśmy w artykule: https://rolnikocenia.pl/pszenica-zdrozeje-czyli-stanieje-komu-potrzebne-takie-prognozy/ – takie prognozy służą wielkim graczom giełdowym.
Na tzw. zdrowy chłopski rozum, trudno stwierdzić na podstawie przebiegu pogody w marcu jakie będą plony w lipcu.
Ale z tego zdają sobie sprawę rolnicy ze wsi a nie „zza biurka”.
Reasumując, wyssane z palca optymistyczne prognozy zderzyły się z brutalną rzeczywistością. Z początku pojedyncze doniesienia o faktycznym poziomie plonowania rzepaku przegrywały z raportami różnych ważnych instytucji, by ostatecznie dotrzeć do powszechnej świadomości. Coraz liczniejsze doniesienia o faktycznych, marnych plonach zarówno rzepaku jak i zbóż – nie tylko w Polsce i w innych krajach Unii Europejskiej ale również w Rosji i Ukrainie spowodowały odwrócenie spadkowego trendu.
Może Cię zainteresować: